Kule morskie, śnieżne i pustynne

Kule śnieżne nie są chyba teraz bardzo popularne, jednak dla mnie mają swój urok. Polubiłam wykonywać je samodzielnie (to bardzo proste, świetny pomysł na kreatywny czas z dzieckiem!) i pomyślałam, że niekoniecznie muszą być śnieżne! W głowie kolejkują mi się pomysły na nowe projekty, dziś pokażę trzy kule, które niedawno powstały:

Pierwsza z nich to Arielka zanurzona w morskich otchłaniach. Jest to druga wersja kuli z tą figurką. Pierwsza, podarowana pewnej małej Julce się zepsuła (Arielka odkleiła się od zakrętki). Postanowiłam zrobić wszystko od nowa w nowym słoiku i myślę, że tym razem wyszło lepiej (dodałam kawałek prawdziwego koralowca:))

Druga kula to efekt wspólnej zabawy z córką (lat 3). Ja kleiłam, ona wybierała wszystko: kolory podstawki i brokatów oraz figurkę. Samodzielnie sypała brokat (i go nie żałowała). Ozdobiłam dół i uważam, że kula z pingwinkiem wyszła uroczo, szczególnie że pada na niego pomarańczowy śnieg;D

Po morskich otchłaniach i pomarańczowej Antarktydzie czas na przygodę na pustyni. Ta kula śnieżna z pewnością nie jest. Do jej wykonania użyłam myślę nietypowych materiałów. Kaktus wycięłam z kawałka bawełnianej bluzki i wypełniłam klejem na gorąco, żeby nadać mu nieco kształt w 3D. Zamiast śniegu we wnętrzu kuli pływają kwiatki (ozdoby do paznokci), pompony i odrobina kolorowych brokatów.

Jako że do jej wykonania użyłam tkaninę zgłaszam kulę z kaktusem na wyzwanie Szuflady:)

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *